Ha, ha.... wracając do przebieranek.
Razu pewnego szkoła mojej córki ogłosiła: odbędzie się bal przebierańców dla dzieci wraz z rodzicami. Uważam ten pomysł za świetną sprawę. Jest to (być może czasami) wymuszona sytuacja aby wykazać się kreatywnością i współpracą z pociechami. Zawsze narzekamy, że mało czasu, nie teraz.... to prawda, wiem to doskonale z własnego życia. Ale wiem też, że później człowiek żałuje, że nie zatrzymał się na chwilę aby te pare chwil poświęcić dziecku. Życie niejednokrotnie zmusza nas do przewartościowania i do zmiany priorytetów. Nie dajmy się! Starajmy się każdą chwilę życia traktować jak tę ostatnią - bo później może już nie nadejść a nam pozostanie żal. Nie wszystko da sie nadrobić-pewne rzeczy umykają bezpowrotnie. Dzieci rosną i tego nie zmienimy więc bawmy sie z nimi póki chcą i nam na to pozwalają.
Ponieważ wówczas namiętnie oglądałyśmy bajkę o fineaszu i ferbie (cały czas ją lubię), postanowiłam uledz wyzwaniu: zrobię maski. Tego jeszcze wcześniej nie robiłam. To była dla mnie fajna zabawa: wymyślanie z czego to zrobić, jak to zrobić i aby to jeszcze dało się nosić tak aby siebie i innych nie uszkodzić. Uff udało się, tak mi się wydaje-wszyscy poznali o kogo chodzi więc uznaje to za sukces osobisty. Inga wystąpiła w roli Fineasza a w roli Ferba wystąpiła "Cela"-mimo odpowiednio starszego wieku (Inga+11lat), świetnie dała radę-ona czuje się jak ryba w wodzie na deskach teatru. Stroje oceńcie sami:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz