Hmmm..... Chrzciny to kolejne twórcze wyzwanie. Moje kochane kuzyneczki i ich drugie połówki dbają o to abym nie wychodziła z wprawy. Jak tylko mają potrzebę to zwracają się do mnie a ja staram się spełnić kolejne oczekiwania. Nie zawsze jest to rewelacyjne ale każde twórcze zaangażowanie kończy się jakimś skutkiem ("dziełem"). Wówczas możemy zrobić podsumowanie i wyciągamy wnioski. A efekt jest taki, że o jeden krok jestem mądrzejsza o kolejne doświadczenie i wiem co warto powielić, a co jest do ....niczego, nad czym warto jeszcze popracować a czego w przyszłości unikać bo zwyczajnie nie daję rady. Nikt nie jest doskonały! Dzisiaj do galerii dołączam prezent stworzony dla Kacperka. Kocyk lub pledzik (jak kto woli) wraz z poduszeczką, okraszone niebiańskimi aniołkami na tle błękitnej, niebiańskiej poświaty. Każdy z nas ma swojego anioła stróża ale nie każdy potrafi go sobie zwizualizować. Ja to zrobiłam za Kacperka.
Do tego oczywiście kartka z życzeniami. Trudno powiedzieć jaka kartka jest najlepszym rozwiązaniem. Czy postawić na wielkość, na bajery, na treść.....? Hmm.... ja postawiłam (na podstawie własnych doświadczeń) na wygodę. Przyjemnie jest otrzymać w prezencie coś oryginalnego ale przyjemne jednocześnie jest to aby zachować to na pamiątkę, na przyszłość. Niestety, coś co jest duże i "niegramotne" ciężko przechować w niewielkich mieszkaniach. Zawsze brakuje nam miejsca, na wszystko. W związku z tym życzenia moje były niewielkie ale (mam nadzieję, że nie tylko dla mnie) głębokie.
Każdy prezent musi być zapakowany. Tworzenie opakowań to też niezły wachlarz możliwości oraz pomysłów. Lubię to nie mniej niż szycie. Miałam kiedyś okazje pracować w firmie, która tworzyła opakowania do wszelakich przedmiotów. Bardzo miło wspominam ten czas. Wiele tam się nauczyłam. Szkoda, że ten czas już minął.
Ale z tym opakowaniem nie było tak łatwo. Początkowo miałam zupełnie inną wizję.
Dostałam kiedyś czekoladki w pięknym opakowaniu i postanowiłam to pudełeczko powtórzyć. Jednak aby zmieściło się w nim to co uszyłam, to musiałam je trochę powiększyć. No cóż, zdarza się najlepszym. Powiększyłam "nieco" za wiele. Ale zabawy z tym później było sporo.
Stwierdziłyśmy z córka, że zachowamy je, bo może kiedyś się przydać jako przebranie ośmiornicy:
Jest ktoś chętny?
Więcej szczegółowych zdjęć znajdziecie jak zwykle w galerii.